W połowie lat 50. Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej we Wrocławiu (WKKF) zorganizował, dla popularyzacji tego sportu, lekkoatletykę dolnośląską w dwóch grupach, tzw. I i II lidze. Pierwszą ligę stanowiły zrzeszenia: AZS, Budowlani, Górnik, Gwardia, Start i Włókniarz, a drugą ligę: Kolejarz, LZS, CWKS, Głuchoniemi, Sparta, Stal, Unia i Zryw. Jaworscy lekkoatleci mieścili się w kadrze „LZS Dolny Śląsk”, czyli w drugiej lidze.
Dla wyjaśnienia podaję, że klub zrzeszał najlepszych lekkoatletów z LZS z całego Dolnego Śląska (podobnie było w innych zrzeszeniach). Uczestniczyli w zgrupowaniach organizowanych przez to zrzeszenie, no i oczywiście w zawodach. Opiekunem z ramienia jaworskiego LZS-u był H. Brzeziński, późniejszy przewodniczący PKKF w Jaworze.
Program zawodów drugiej ligi mężczyzn obejmował biegi na 100, 200, 800 i 3000 metrów, sztafetę 4 x 100 m, skoki w dal, wzwyż i trójskok oraz rzuty: oszczepem, dyskiem i kulą. W programie II ligi kobiet były biegi na 100 i 400 m, 4 x 100 m, skoki w dal i wzwyż, rzuty dyskiem i kulą. Ta lekkoatletyka skończyła się dla naszych lekkoatletów około roku 60. M. Dzięciołowski i T. Jakubowski kończyli karierę na początku lat 60-tych w Bielawiance Bielawa (prawdziwa II liga), Skorczyński karierę zakończył w 1958 roku w Jaworze. Trzeba nadmienić, że był on trenerem L. Bednarek, ona zaś zakończyła karierę sportsmenki jeszcze wcześniej. Wyszła za mąż, wyjechała do Włoch, a że była ładna - zagrała tam podobno małe role w filmie. M. Lis i Chrostowska wycofali się z czynnego uprawiania sportu też w tym mniej więcej czasie, ustępując miejsca młodszym.
Pod koniec lat 50. lekkoatletyka w Polsce, podobnie jak na całym świecie, osiągnęła chyba szczyt popularności. Kto wie, czy lekkoatletyczne mecze międzypaństwowe nie przebijały w oglądalności meczów piłkarskich, a czołowi lekkoatleci nie byli popularniejsi od najlepszych piłkarzy w tamtym czasie? W 1957 roku reprezentacja Polski wygrała w Stuttgarcie z RFN, co dało początek naszej wspaniałej drużynie lekkoatletycznej, zwanej od tego czasu wunderteamem. Bez przesady można powiedzieć, że lekkoatletyka była w owym czasie naszym sportem narodowym. W wielu konkurencjach Polacy dzierżyli rekordy świata, byli mistrzami olimpiad. Nic dziwnego więc, że rozgrywany w 1958 r. w Warszawie mecz lekkoatletyczny Polska-USA zgromadził na Stadionie 10-lecia 100 000 widzów (!), co jest do dziś rekordem oglądalności zawodów lekkoatletycznych na świecie. Nic dziwnego też, że ówczesna młodzież pasjonowała się lekkoatletyką. Znaliśmy na pamięć nie tylko nazwiska wszystkich czołowych lekkoatletów w kraju i na świecie, ale i ich rekordowe wyniki.
Pod koniec lat 50. w Liceum Ogólnokształcącym w Jaworze doszło do niebywałej sytuacji. Oto zafascynowani lekkoatletyką uczniowie utworzyli w szkole ligę lekkoatletyczną i rozgrywali między sobą mecze wg programu drugoligowego. A ściślej mówiąc - łacina na francuski - bo takie były wtedy w liceum profile językowe. Na ogół zwyciężali „francuzi”.
Materiał zebrał i opracował
Bogdan H. Krupa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane