Czy pamiętacie te nazwiska:
Wilczewski, Więckowski, Chwiędacz, Fornalczyk, Klabiński, Hanusik,
Głowaty, Gazda... To nazwiska niektórych znanych kolarzy
z lat 50. Jednym z nich był Eligiusz Grabowski. W roku 1954 miał 19
lat, 154 cm wzrostu i ważył 48 kg. Był wówczas na
ustach całej sportowej Polski dzięki błyskotliwej jeździe na
etapach Wyścigu Pokoju w roku 1954 i 55.
Był z pewnością bożyszczem
młodzieży w tamtych latach, podobnie jak Stanisław Królak,
legenda kolarstwa do dziś. St. Królak wygrał Wyścig Pokoju
w r. 1956, co spowodowało jeszcze większy wzrost popularności
kolarstwa w Polsce. Były podobno takie sytuacje, kiedy
dziecko będące na spacerze z rodzicami, zobaczywszy
jakiegokolwiek rowerzystę (a nie było ich wtedy wielu)
wołało: - Mamo, patrz, Królak jedzie! Kto tylko miał
rower, próbował swych sił, a sieć dróg i ich
stan na naszym terenie były całkiem niezłe.
W Jaworze już w 1956 r. utworzyła się
grupka młodzieńców uprawiających kolarstwo. Przypadek
sprawił, że do Męcinki, gdzie wówczas mieszkał młody
miłośnik kolarstwa Witold Oberwajs, przyjechało z Jawora
dwóch pracowników Zakładów Energetycznych na
rowerach, by usunąć jakąś awarię. Porozumieli się
natychmiast i już była sekcja kolarska przy LZS Jawor w
składzie: K. Bauer, Zb. Sienkiewicz i W. Oberwajs. Wkrótce
dołączyli do nich inni, m.in. St. Zwolski z Paszowic, A. Holicki z
Pomocnego, Wł. Król z Sichowa, A. Radomski z
Jawora. Najpierw odbywali wyścigi lokalne, między sobą.
Wyróżniali się Oberwajs i Zwolski. Obaj udanie
startowali w poważniejszych wyścigach organizowanych przez Radę
Wojewódzką LZS we Wrocławiu, ale lepszy był W. Oberwajs -
on jeden z Jaworzan miał tzw. licencję, uprawniającą do
startów w najpoważniejszych wyścigach. Jeździł w
kadrze LZS Dolny Śląsk, m.in. z Józefem Bekerem z
Mokrzeszowa, późniejszym reprezentantem na Wyścig
Pokoju.
Pan Witold trenował w okolicach
Męcinki i Jawora według indywidualnego cyklu treningowego,
sporządzonego przez trenera S. Wiszowskiego z LZS Wrocław.
Trenował, jak wspomina, popołudniami i wieczorami, po
pracy. Pierwszym jego rowerem był „składak" z wyścigową
kierownicą, potem kupił z przydziału „Diamenta", a na
koniec otrzymał z Wrocławia polskiego „Huragana" - rower w
owym czasie w pełni wyczynowy. W. Oberwajs startował na nim w
r. 1958 w mistrzostwach Polski w Lublinie i zajął tam świetne 16
miejsce. W roku 1959 został powołany do wojska i kolarstwo
porzucił. Szkoda, bo zapowiadał się bardzo dobrze.
W następnym odcinku o innych
kolarzach tamtego okresu.
Zebrał i opracował
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane