Niewątpliwie największym wydarzeniem
i osiągnięciem sekcji motorowej przy TKS Sparta Jawor (jeśli
nie sensacją na skalę ówczesnego województwa) było
utworzenie sekcji żużlowej oraz zorganizowanie zawodów
żużlowych w Jaworze. Wcześniej, co było również wielkim
osiągnięciem członków sekcji (acz pozasportowym), to
zorganizowanie w mieście wielkiej loterii fantowej, z której
wpływów zakupiono na potrzeby sekcji żużlowej trzy
motocykle. Jak wynika z dokumentów, przy organizacji
wspomnianej loterii wyróżnili się szczególnie
Sakowski, Mąkosa, Garus i Szyszko.
Pomysłodawcą utworzenia sekcji
żużlowej w naszym mieście był Władysław Napierała, który
przyjechał do Jawora i zamieszkał tu z rodziną na początku lat
50-tych. Spróbował on tego sportu i pokochał go w Rawiczu,
skąd pochodził. Tam i w niedalekim Lesznie żużel był bardzo
popularny. Nic więc dziwnego, że rozpoczął agitację na
rzecz utworzenia sekcji żużlowej w Jaworze. Wielkim
zwolennikiem „czarnego sportu" okazał się też M.
Kłodziński, człowiek wpływowy w jaworskim sporcie.
Zarząd klubu na czele z prezesem Antonim Ferberem (wielu uważa
go za organizatora całego sportu w Jaworze) też szybko
dał się przekonać. Skoro wszyscy byli pełni zapału, więc
przygotowania poszły pełną parą. Na stadionie miejskim
w parku, społecznym czynem (głównie zakładów
pracy), powstał tor do jazdy z żużla nawiezionego z cukrowni
w Starym Jaworze. Zbudowano też drewniane bandy i okazałą,
zadaszoną trybunę, które powstały przy wydatnym, jeśli
nie wyłącznym, udziale więźniów z jaworskiego zakładu
penitencjarnego. Od klubu żużlowego Sparta Wrocław odkupiono trzy
motocykle. Były to maszyny NSU przystosowane do jazdy żużlowej. W
sprawozdaniu sekcji motorowej czytamy, że były one
zdekompletowane i tylko umiejętnościom i wysiłkowi członków
sekcji w osobach Kaszubskiego I i II, Szyszki, Gwiździła i
Garbaczewskiego udało się doprowadzić je do stanu używalności.
Podobno z trzech złożono dwa. Trzeba było się spieszyć,
bo do meczu z LZS Kobierzyce zostało tylko 10 dni. Wcześniej
nasi trenowali na sprzęcie własnym. - Korzystaliśmy przy tym ze
wszystkich udogodnień, do zwolnienia od pracy włącznie -
mówił Bartłomiej Kopeć. Trudno się temu dziwić, nie
było wtedy ważniejszego zadania. Treningi odbywały się
niemal codziennie. Benzynę fundowały zakłady Pionier.
17 lipca 1955 r. nastąpił
historyczny moment. Na stadionie żużlowym (!) w Jaworze
odbył się mecz żużlowy Sparta Jawor - LZS Kobierzyce. Dzięki M.
Kłodzińskemu zachował się program tych zawodów. Ludzi
przybyło bardzo dużo i, jak pisał E. Protokowicz,
stadion „trzeszczał w szwach”. Przegraliśmy, jak widać z
protokołu zawodów. W klubowym sprawozdaniu czytamy, że to
wina krótkiego czasu na przygotowania oraz tego, że
jeden z naszych zawodników spowodował upadek drugiego
naszego zawodnika, przez co straciliśmy punkty w biegu. Dodajmy
jeszcze, że przeciwnicy starowali na maszynach marki WFM, chyba też
dostosowanych do startów na żużlu.
Materiał zebrał i opracował
Bogdan H. Krupa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane