piątek, 15 stycznia 2016

Z. Piłka nożna (G)

Miłe złego początki

W końcu lat 50. miała miejsce dru­ga fala transferów do Jaworzanki. J. Fitas wspomina, że z Bydgoszczy przyszedł Andrzejewski (ps. Cieju), a z Piasta Gli­wice Edmund Czech (ps. Muniu), Dziurczyk, Jokel (?) i Czepionka, który był też krótko grającym trenerem. Nie­co później pojawił się Gabryś - też ze Śląska. Najbardziej obiecującym gra­czem był Muniu i chyba dlatego szyb­ko znalazł miejsce w „Bielawiance" (w Jaworze był od kwietnia 1957 r. do gru­dnia 1958 r.). Z pozostałych jedynie Gabryś grał jeszcze w początkach lat 60.
Za R. Flakiem natomiast przyjecha­ła grać do Jawora część jego rodziny. Najpierw w 1957 r. kuzyn Z. Zarębski - później bramkarz, który osiadł tu na stałe, oraz dwaj bracia - Mieczysław i Władysław. Pierwszy z nich nie miał do piłki talentu, natomiast Władek owszem. Do Jawora przyjechał, jak wspomina, w lutym 1959 r., a wiosną 1960 r. był już w Kraśniku, gdzie grał jego starszy brat Ryszard. Obaj przeszli potem do Rakowa Częstochowa i tu Władek zakończył karierę w roku 1966.
Po opuszczeniu Jawora przez wy­mienionych drużynie „Jaworzanki" nie wiodło się najlepiej. Moi rozmów­cy wspominają, że w tamtych latach posuwano się nawet do podstawiania
na mecze obcych zawodników. J. Fitas mówi, że np. w meczu z AKS-em Strzegom grał „na lewo" L. Chyb (Ślę­ża Wrocław). Mecz wygraliśmy 1:0, ale Chyb został zdemaskowany i zrobiło się 0:3. Innym razem w wyjazdo­wym meczu w Bielawie - bardzo waż­nym dla obu drużyn - w naszej zagrał w ataku Michałek z Ruchu Chorzów, a w obronie Praksa z Gliwic. Mecz wygraliśmy. Bielawiance, będącej zde­cydowanym faworytem, nie przyszło do głowy sprawdzić kart zawodników przed meczem. Larum podniosła później, ale mimo doprowadzenia do konfrontacji w PZPN we Wrocławiu dwóch naszych zawodników (musie­li się nawet przebrać w stroje piłkar­skie) nie osiągnęła niczego. Karty na­szych zawodników były przecież w porządku, a podobieństwo ze zdjęcia­mi idealne.
Najsłynniejszy zaś przekręt tam­tych czasów miał miejsce w Jaworze w meczu ostatniej szansy z Thorezem Wałbrzych. Działacze jaworscy załatwi­li na ten mecz aż trzech piłkarzy Polo­nii (Zawiszy?) Bydgoszcz. Byli to Brze­ski, Norkowski I i Kulesza (te dwa ostat­nie nazwiska wydają się znane). M. Gajda wspomina, że Norkowski grał na legitymację Surowieckiego, Kulesza zaś na jego kartę. Mecz ten ku zdziwieniu Wałbrzyszan wygraliśmy.
Czy nam się to opłacało? Efekt do­raźny być może jakiś był, ale w rezulta­cie takiej polityki ówczesnych działaczy drużyna Jaworzanki spadła niebawem do kl. B. Ot co.
Bogdan H. Krupa

Koniec lat 50-tych. Od lewej: Zg. Zarębski, Zb. Szerer, M. Rymarowicz, E. Czech, W. Antas, A.Ruszel


Drużyna Jaworzanki i 1958 r. Słoja, od lewej: Wł. Niemiec, „Mu­niu" Czech, Zb. Szerer, Dziurczyk, „Cieju" Andrzejewski, T. Łojek. Niżej H. Fohler, J. Szwaluk, Zb. Miszczak, K. Hainberg. Cywilami są Józef Karpiej i Marian Filas. Zdjęcia użyczył J. Fitas


Rok 1959. Drużyna Jaworzanki na zgrupowaniu w Bolkowie. Stoją od lewej: A. Lisiecki, Z. Zarębski, L. Rzęsa, J. Procajło, A. Ruszel, Wł. Flak, H. Fohler. Niżej: Wł. Niemiec, M. Flak, J. Kostrzębski, W. Poleszczuk, (?), M. Maślany. Zdjęcia użyczył A. Ruszel







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane